Temat wprowadzenia podatku katastralnego powraca co kilka miesięcy. Uważany jest za bardziej sprawiedliwy, ponieważ jego wysokość jest uzależniona od faktycznej wartości nieruchomości. Z drugiej strony może uderzyć w mniej zamożne osoby, których jedynym majątkiem jest nieruchomość. Mimo że Polska jest jednym z nielicznych europejskich krajów, w którym obowiązuje inny system naliczania podatku do nieruchomości, to do tej pory żadnej ekipie rządzącej nie udało się wprowadzić nowego rozwiązania.
W Polsce wysokość podatku od nieruchomości uzależniona jej od jej powierzchni. W konsekwencji właściciel apartamentu w centrum dużego miasta płaci taki sam podatek, co właściciel starego domu, w złym stanie technicznym, ale o podobnej powierzchni położonego na obrzeżach miasta.
Zgodnie ze stawkami obowiązującymi w 2025 roku, podatek od nieruchomości mieszkalnej nie może przekroczyć 1,19 zł za metr kwadratowy. W przypadku mieszkania o powierzchni 75 metrów kwadratowych maksymalna roczna wysokość podatku wyniesie 89,25 zł.
Za bardziej sprawiedliwe rozwiązanie uważa się podatek katastralny, w którym wysokość daniny zależy od wartości nieruchomości. Jednak system ten nie jest wolny od wad. Kontrowersje budzi m.in. stawka podatku, która za granicą waha się od 0,2 proc. do ponad 1 proc. wartości nieruchomości.
Eksperci z Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) oraz Organizacji ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) zgodnie rekomendują zmianę obecnego systemu i przejście na rozwiązanie wartościowe, które jest bardziej progresywne i efektywne fiskalnie.
Podatek katastralny jest instrumentem nie tylko fiskalnym, ale także elementem polityki mieszkaniowej. Dzięki niemu możliwe jest zwiększenie dostępności mieszkań oraz wyhamowanie wzrostów ich cen. Zakupy spekulacyjne byłyby mniej opłacalne.
Jednocześnie właściciele większej liczby nieruchomości musieliby rozważyć, czy opłaca się trzymać pustostany, licząc jedynie na wzrost wartości poszczególnych nieruchomości, czy lepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż lub wynajęcie mieszkań. Tym samym mieszkania zasiliłyby stronę podażową bez konieczności zwiększania produkcji przez deweloperów.
Jednym z argumentów stosowanych przez ekonomistów jest zwiększenie wpływów z podatku od nieruchomości do sektora finansów publicznych. Wysokość podatku od nieruchomości jest ustalana przez samorządy w granicach określonych przez Ministra Finansów, a wpływy z tej daniny zasilają budżety gmin. Tym samym zmiana systemu podatkowego mogłaby sprawić, że większe wpływy z podatków umożliwią samorządom realizacje projektów infrastrukturalnych i przyśpieszą ich rozwój.
61 proc. ekonomistów ankietowanych przez portal money.pl opowiedziało się za wprowadzeniem podatku katastralnego, jednak spora część z nich zgodziłaby się na takie rozwiązanie pod warunkiem innych zmian w systemie podatkowym lub wprowadzenie programów wsparcia dla rozwoju mieszkalnictwa.
Cześć polityków i ekonomistów, w tym m.in. Adrian Zandberg uważają, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie podatku katastralnego w przypadku właścicieli co najmniej trzech mieszkań. Podatek taki mógłby być progresywny, a stawka rosłaby wraz z liczbą posiadanych nieruchomości.
Zdaniem dr. hab. Łukasza Goczka, profesora na wydziale nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, progresywny podatek katastralny, np. od 3. czy 4. mieszkania, mógłby nie tylko zwiększyć wpływy do budżetu państwa, ale także zachęcić do lepszego wykorzystania zasobów mieszkaniowych i przeciwdziałać spekulacji nieruchomościami.
Według wyliczeń przygotowanych przez Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz wprowadzenie podatku katastralnego od 3 nieruchomości uderzyłoby w zaledwie 0,8 proc. populacji kraju. Wyższy podatek dotyczyłby przede wszystkim osób najbardziej zamożnych.
Specjaliści są też zdania, że w przypadku wprowadzenia podatku katastralnego od pierwszej nieruchomości możliwe byłoby zastosowanie specjalnych mechanizmów ochronnych i preferencyjnych stawek podatku dla osób o najniższych dochodach i trudnej sytuacji życiowej. Rozwiązania takie są z powodzeniem stosowane w innych krajach europejskich.
Najpoważniejszą obawą przed wprowadzeniem podatku katastralnego jest znaczne zwiększenie zobowiązania podatkowego w przypadku osób najmniej zamożnych, których jedynym majątkiem jest mieszkanie lub dom. Jednym z przeciwników takiego rozwiązania jest Karol Nawrocki, który zapowiedział, że będzie się starał zapewnić konstytucyjną ochronę przed podatkiem katastralnym.
Przeciwnicy uważają również, że wprowadzenie podatku katastralnego zmniejszy zainteresowanie inwestycyjnymi zakupami nieruchomości, ale nie doprowadzi to do spadków ich cen, ale zmniejszenia podaży lokali mieszkalnych na wynajem, co w rezultacie doprowadzi do wzrostu czynszów i pogorszenia sytuacji najemców.
Nawet jeśli zwolennicy podatku katastralnego zyskaliby przewagę głosów w parlamencie, to szybką zmianę systemu podatkowego uniemożliwi brak odpowiedniej bazy danych. Nowy system musiałby bazować na katastrze, czyli jednolitym systemie przechowujących informację o aktualnych wartościach nieruchomości.
Dane musiałby dotyczyć wszystkich nieruchomości i powinny być regularnie aktualizowane. Aktualnie Polska nie posiada jednolitego systemu, który swoim zasięgiem obejmowałby cały kraj. Jego przygotowanie od strony technologicznej, zebranie danych oraz przeprowadzenie niezbędnych wycen będzie procesem kosztownym i czasochłonnym.
Jak na razie mimo regularnie powracającej dyskusji na temat podatku katastralnego, żadne prace nad jego wprowadzeniem nie są prowadzone. Zarówno minister finansów, Andrzej Domański, jak i Jarosław Neneman, wiceminister finansów odpowiedzialny za podatki, wskazują jasno, że resort nie prowadzi prac nad wprowadzeniem podatku katastralnego.
|